Jesli chcecie na wlasne oczy zobaczyc ile odcieni maja szkockie wrzosy i jak wielkie moga byc wrzosowe kobierce to najlepszym do tego miejscem jest wlasnie Glen Esk - najdluzsza i najbardziej na wschod wysunieta dolina w naszej okolicy, w rejonie Angus. Mamy do tego miejsca wyjatkowy sentyment i chyba smialo moge powiedziec, ze Glen Esk jest na naszej liscie najbardziej ulubionych destynacji spacerowych! Dlaczego tak kochamy Glen Esk? Po pierwsze - z powodu wrzosow, pokrywajacych otaczajace doline wzgorza aksamitnym patchworkiem. Kolor fioletowy pieknie sie komponuje z wciaz soczysta wrzesniowa zielenia :) Powod drugi to przesympatyczna kawiarnia polaczona z muzeum - Glen Esk Retreat, do ktorej tradycyjnie wpadamy przy kazdej wizycie w okolicy. A to na burgera z dziczyzny a to na szkocki przysmak Haggis albo po prostu na organizowane tutaj rozne warsztaty i imprezy dla dzieci. Rysiek i Zuzia do dzisiaj wspominaja warsztaty kukielkowe i wizyte w objazdowym teatrzyku w przyczepie kempingowej. Jak juz sie naladuje baterie i napelni brzuchy to warto zajrzec do Muzem Lokalnej Historii. Nie spodziewajcie sie jednak fajerwerkow - to zdecydowanie nie British Museum a raczej malutki skansen, z bogata i urokliwa kolekcja najrozniejszych przedmiotow zycia codziennego z kilku ostatnich stuleci. Dodatkowy bonus to darmowy wstep ;)
Popatrzcie na nasze zdjecia, ktorych podczas ostatniego spaceru zrobilismy kilkaset (trudno jest sie powstrzymac przed zrobieniem kolejnego ujecia i jeszcze kolejnego...), i powiedzcie: czy da sie tej krainy nie kochac? Strasznie lubimy tutejsze dlugie, piekne trasy, ktorymi mozna wedrowac niemalze bez konca, mozna fikac i galopowac bez ograniczen bo wiekszosc sciezek jest bezpieczna i plaska. Dla amatorow powazniejszej wspinaczki tez cos sie znajdzie w okolicy. Z Glen Esk wyruszyc mozna na Mount Keen - najbardziej na wschod polozony Munro. (W Szkocji wszystkie szczyty powyzej 900 metrow/3000stop nad poziomem morze nazywane sa Munro, dla upamietnienia Sir Hugh Munro, ktory jako pierwszy sporzadzil liste szkockich wzgorz wyzszych niz 3000 stop).
I my poszlismy sladami Krolowej Wiktorii. Tak sobie mysle, ze sciezka, ktora wedrowalismy wsrod porosnietych wrzosami wzgorz, niewiele sie zmienila od roku 1861. Zapewne Krolowa patrzyla na bardzo podobne widoki, jak my: fioletowe dywany, aksamitne zielone pagorki i pasace sie owce :) Owce, w powodu ktorych nie napilismy sie z krolewskiego zrodelka...domyslcie sie dlaczego :)))
Brak komentarzy
Prześlij komentarz