Sami Hiszpanie mowia o Asturii, ze to najlepiej strzezony sekret ich kraju. Teraz wcale im sie juz nie dziwie! Od pierwszego momentu, kiedy nasze stopy spoczely na asturianskiej ziemi, wiedzielismy, ze skradnie ona nasze serca. Pamietam moje pierwsze spojrzenie na tamtejszy krajobraz, zachwyt i mysl, ktora przemknela mi przez glowe: to jest jakas inna Hiszpania! Zupelnie odmienna od Andaluzji, ktora dosc dobrze znamy. Inny klimat, inny koloryt, architektura w niczym nie przypominajaca andaluzyjskich bialych miasteczek. Asturia nigdy nie zostala zdobyta przez Maurow, stad miejscowa stylistyka i sztuka pozbawiona jest wplywow arabskich. Za to pelna tak bliskich nam akcentow celtyckich :)
Asturia uzaleznia. Dopiero co stamtad wrocilismy a juz mysle o kolejnej wizycie, planuje chociazby krotki wypad... Mam wielki niedosyt! Tydzien to zdecydowanie za malo na poznanie tego wyjatkowego zakatka Hiszpanii ale dosyc, zeby nabrac na Asturie wielkiego apetytu! :)
Oto kilka powodow, dla ktorych bezpowrotnie zakochalismy sie w Asturii:
1. Picos de Europa
Lago de la Ercina w poblizu Covadongi i Picos de Europa w tle |
Picos de Europa to raj dla piechurow. Czy gustujemy w bardziej spacerowych szlakach czy marzy nam sie prawdziwa wspinaczka, Picos maja do zaoferowania wszystkiego po trochu. Przeszlismy kilka szlakow i na naszej top liscie jest zdecydowanie wspinaczka z Poncebos do zagubionej w gorach wioski Bulnes. O tym magicznym miejscu na pewno opowiemy dokladniej w jednej z kolejnych notek :)
I jest oczywiscie slynna Ruta del Cares czyli szlak prowadzacy zapierajacym dech w piersiach wawozem rzeki Cares... Moje niezrealizowane marzenie i najlepszy podow, zeby wrocic do Picos!!
Poniewaz bylismy w Asturii poza sezonem to Picos wydawaly sie puste i dzikie, jednak w czasie wakacji letnich (a nawet weekendu wielkanocnego) gory te przezywaja prawdziwe oblezenie i najazd turystow miejscowych, podobno glownie z Madrytu i okolic. Wiec jesli nie lubicie wedrowac gorskim szlakiem ocierajac sie lokciami o innych piechurow, to polecamy celowac w miesiace wiosenne lub wczesna jesien :)
2. Urokliwe nadmorskie miasteczka
Llanes |
Nie mielismy dosyc czasu (bo lazilismy po gorach ;)), zeby zobaczyc ich wiele ale moim absolutnym ulubiencem jest Llanes, ktore w pelni zasluguje na osobny wpis. W kazdym przewodniku wyczytacie, ze najpiekniejsza nadmorska miejscowosc w Asturii to Cudillero, ale to pozostaje nam sprawdzic przy okazji kolejnej wizyty w tamtych stronach :)
Llanes |
Urocze, polozone na stoku wzgorza Lastres |
Port w Lastres |
3. Krowy, kozy i owce czyli prowincjonalny luz :)
Typowo przewodnikowy asturianski obrazek to rude krowy o tesknym spojrzeniu, pasace sie na zielonych rozleglych pastwiskach, z widokiem Picos de Europa w tle. I tak rzeczywiscie jest. Asturia ma swoja wlasna odmiane krow o wdziecznej nazwie Casina, ktore sa doslownie wszedzie. Na kazdym skrawku zieleni pasa sie rude pieknosci, nawet w miastach! Gdzie nie spojrzysz, tam na pewno bedzie jakas krowa, a jesli jej nie zobaczysz to na pewno ja uslyszysz: wszystkie krowki maja bowiem wielkie metalowe dzwonki, ktore przy najmniejszym ruchu wydaja piekne dzwieki, niesione daleko przez wiatr. To wesole 'ding-dong' kolysalo nas codziennie do snu i budzilo nastepnego ranka i zdecydowanie nam go brakowalo po powrocie do domu :)
Oprocz krow w Asturii pelno tez jest owiec, ktore zawsze maja pierwszenstwo na drodze (podobnie jak w Szkocji ;)) i masa rozbrykanych koz. Te ostatnie jakos szczegolnie przypadly do gustu Zuzi a sympatia okazala sie obopolna: na gorskim szlaku zazwyczaj towarzyszylo nam male stadko tych wesolych zwierzakow, ktore podazaly krok w krok za Zuzia :) Zawsze zastanwialo nas jak wlasciciel koz zbiera je po tych gorskich wedrowkach do domu!
Add caption |
Korek na drodze...zupelnie jak w Szkocji ;) |
I prosze nie przekraczac 40km na godzine...;) |
Koziolek Matolek?? |
4. Boskie sery!!!!
Skoro sa krowy, owce i kozy to jest tez morze mleka, z ktorego w Asturii produkuje sie jedne z najwspanialszych, najpyszniejszych i najbardziej smierdzacych serow w Europie :) Idzcie do zwyklego sklepu spozywczego a wybor serow przyprawi was o zawrot glowy. Najslynniejszym chyba serem z tego obszaru Hiszpanii jest plesniowy niebieski ser Cabrales, ktory przez miesiace dojrzewa w jaskiniach Picos de Europa. W miasteczku Cabrales znajduje sie male, i bardzo smierdzace muzeum, w jaskini wlasnie, gdzie dowiedziec sie mozna jak ser ten jest produkowany (tylko w jezyku hiszpanskim) a na koncu posmakowac tego przysmaku. Ma bardzo specyficzny, intensywny smak, doslownie szczypie w jezyk :) Niektorzy twierdza, ze to najostrzejszy ze wszystkich serow swiata. Ja sie w nim nie zakochalam, ale zadna ze mnie serowa koneserka. Za to tata Zuzi i Rysia moglby za kawalek Cabrales oddac pol krolestwa ;))
Wszyscy natomiast rozsmakowywalismy sie w miejscowym serze, przypominajacym odrobine ser Manchego, jednak ten z Asturii produkowany byl z trzech rodzajow mleka: krowiego, owczego i koziego. Nawet Zuzia i Rysiek, ktorzy nie sa 'serolubni' zjadali 'El queso del Pais verde' w sporych ilosciach. Szczegolnie w towarzystwie swiezutenkich bagietek i miejscowej chorizo. I tak wygladaly nasze codzienne lunche: jesli pogoda dopisywala, to zaopatrywalismy sie w miejscowym sklepiku w swieze pieczywo, ser, oliwki, chorizo i owoce, plus flan na deser i piknikowalismy, gdzie tylko sie dalo! O miejscowej gastronomii bedzie wkrotce wiecej :)
5. Szarmandzcy i cierpliwi asturyjscy kierowcy
Taka droga jechac...marzenie! |
Uwielbiam ich!!!! :))
Zawsze myslalam, ze to Szkoci sa najbardziej na swiecie wyrozumialymi uzytkownikami drog, ale zmienilam zdanie po tygodniu jezdzenia samochodem po Asturii. Asturyjscy kierowcy nie wyprzedzaja na wariata, wiedza co to kierunkowskaz i maja cale poklady cierpliwosci. Nikt w ciagu tych siedmiu dni na mnie nie zatrabil. Nawet, kiedy jechalam przez pol godziny waska gorska droga z predkoscia pietnastu kilometrow na godzine. Pan za mna mial wielki spokoj i prawie zasypial za kierownica :) Ale nawet nie probowal mnie wyprzedzic. Nie uslyszalam tez klaksonu, kiedy skrecilam pod prad w jedna z wiekszych ulic w Oviedo. Ani wtedy, kiedy pojechalam w przeciwna strone na malym rondzie...fakt, nie bylo tam wtedy zadnego innego samochodu i zapewne dlatego pomylily mi sie kierunki :) Za to towarzystwo siedzace w ogrodku pobliskiej knajpki az wstalo od stolow :)
Generalnie, prowadzenie samochodu w Asturii to byla czysta przyjemnosc! Ja wciaz w pamieci mam wariactwo na drogach w Andaluzji i tym bardziej przezylam bardzo pozytywne zaskoczenie. Poza tym drogi na polnocy Hiszpanii sa fantastycznej jakosci, swietnie wyprofilowane, nawet te wysoko w gorach. Po zeszlorocznym treningu na Maderze podrozowanie przez Asturie to byla bulka z maslem :)
I na zakonczenie...nasze wakacyjne lokum!! Nic go nie pobije :) Widokow z okien, drogi dojazdowej i poczucia, ze jestesmy na koncu swiata...sami zobaczcie!
Widzicie ten malenki pomaranczowy domek z czerwonym dachem? ;) |
Fantastyczne miejsce, piękne zdjęcia, czekam na więcej :-) Pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńI my pozdrawiamy bardzo cieplo (a pocztowka z Asturii juz do Was frunie ;))! Nastepna notka juz w produkcji ;)
OdpowiedzUsuńAsturia! Byłam, widziałam i również opisałam ją u siebie. Co prawda, zwiedzałam ją w nieco inny sposób, ponieważ szłam Camino del Norte, ale mnie także się spodobała. Llanes rzeczywiście jest urocze, ale Cudillero polecam. To naprawdę piękne i klimatyczne miejsce, które robi wrażenie. Polubiłam też Ribadesellę, Aviles oraz Gijon. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCamino del Norte - marzenie! Moze uda sie je zrealizoac juz niedlugo, kiedy dzieciaki jeszcze troche podrosna :) Do Cudillero jakos nie dotarlismy wiec zapisuje na liste miejsc do odwiedzenia przy kolejnej wizycie w Asturii :) Generalnie to malo bywalismy w miasteczkach, raczej wiecej czasu spedzalismy na gorskich szlakach. Pozdrawiam cieplo z deszczowej Szkocji!
Usuń